Rozdział 1
O godzinie szóstej rano na poddaszu obudził się mężczyzna. Mieszkał w wynajmowanym, brzydkim, oklejonym starymi gazetami pokoju. Pora była jesienna. Wspomina o nieudanych próbach podjęcia pracy. Jedną z nich była posada inkasenta, do której nie nadawał się z powodu wady wzroku.
Około dziewiątej wyszedł po cichu z domu, bojąc się trafić na gospodynię, której był winien czynsz za ostatni miesiąc. Wziął ze sobą papier i ołówek, mając nadzieję, że uda mu się napisać jakiś ciekawy felieton, za który zostanie hojnie wynagrodzony przez redakcję „Kuriera Porannego”.
Podczas spaceru wtapiał się w tłum i mijał obojętnie ludzi. Jego uwagę przykuł stary, kulawy mężczyzna, który niósł w rękach jakieś zawiniątko. Mężczyźnie zdawało się, że starzec go śledzi, dlatego podszedł do niego i zapytał, czego ten chce. Okazało się, że staruszek potrzebował pieniędzy na mleko. Narrator udał się zatem do żydowskiego lichwiarza, gdzie oddał pod zastaw swoja kamizelkę za półtorej korony. Część oddał kulawemu starcowi, za resztę kupił sobie bułek i sera, gdyż od rana odczuwał dotkliwy głód. Później jednak przypomniało mu się, że w kieszeni oddanej odzieży miał swój ołówek. Cóż z tego, że pomysły tłoczyły mu się do głowy, gdy nie miał czym pisać. Postanowił wrócić do lichwiarza i poprosić o zwrot pisaka.
Po drodze zainteresowały go jednak dwie piękne, młode kobiety. Szedł za nimi spory kawałek drogi. Do jednej z nich, którą w myślach nazwał Ylajali, podszedł, mówiąc by bardziej uważała, bo zgubi książkę. Ponieważ panie nic nie niosły w rękach, uznały mężczyznę za pijaka. Ten szedł za nimi tak długo, aż kobiety weszły do domu, skąd zaczęły go obserwować.
Kiedy poszedł po ołówek, nie chciał uchodzić za żebraka, któremu zależy na jego resztce. Dlatego na prędce zmyślił historię, jakoby tym właśnie